Właśnie nadszedł. Rano przyszła pani doktor i zapytała, czy coś jadłam. Ja, że tak. Ona przewróciła oczami i mówi, że miałam iść na USG brzucha. No to ja, zdziwiona co się dzieje – że nikt mi nie powiedział.
„No jak to, doktor pani wieczorem nie mówił?”
Ano nie (doktor C. zapewne dostał ochrzan potem).
No więc mam czekać kilka godzin na USG, bo zjadłam drożdżówkę.
Pytam, czy dostanę dziś chemię, a pani doktor, że ma być USG, bo brzuch coś nawala
(to wiem, bo sama zgłaszałam małe kłopoty), markery rosną, a ja WYMUSZAM chemię. Nie ma to jak dobry
sposób na przekazywanie nowin
Odpowiadam, że nic nie wymuszam, tylko chcę wiedzieć. Ale dalej nic nie wiem. Czekam na USG i jestem przestraszona. Czuję się w dodatku potraktowana jak ludzio-przedmiot. Nikt nic mi nie mówi, nie ma czasu pogadać, bo wszyscy zajęci. Połowa lekarzy na urlopach i jedyne czego można się spodziewać to ochłapy informacji rzucane bez szczeólnej troski o moje samopoczucie. Jak zwykle.
A to przecież JA się leczę. Przecież ten szpital, ta służba zdrowia jest DLA MNIE. Tylko że wszyscy o tym jakby zapomnieli.
Boję się.
UPDATE:
Zrobili mi dziś tylko prześwietlenie płuc. USG będzie jutro rano Bo dziś już nie było terminów. Więc super – siedzę tu już drugi dzieień i mam Roentgena płuc zrobionego. Co za wydajność.
Lekarka nic mi nie powiedziała, a na skierowaniu na prześwietlenie napisała, że jest jakiś guz podbrzusza. Mam nadzieję, że się pierońsko w macaniu pomyliła.
15 Komentarzy
Comments feed for this article
6 lipca 2010 @ 11:18
Chica Anty Rak
Cholera, co za ludzie, eh.
Bardzo mi przykro, że nie mogę tam na nich nakrzyczeć.
Trzymam Cię za łapkę wirtualnie!
6 lipca 2010 @ 11:49
Herzogin Cecilie
Dziękuję. Bardziej niż ludzie martwią mnie teraz moje flaki…
6 lipca 2010 @ 12:46
pete
Ehhhh znam to uczucie ze chcialoby sie niezla wiazanke lekarzowi rzucic zeby sie ocknal i przypomnial sobie co przysiegal…
A jesli chodzi o badania to jestem z Toba w modlitwie. Wszystko bedzie dobrze, zobaczysz!
6 lipca 2010 @ 15:45
Herzogin Cecilie
Dziękuję Ci bardzo. A jak Twoje boje? Widziałam na Twojej stronie good news. Bardzo się cieszę.
7 lipca 2010 @ 11:52
pete
wyglada na to ze (odpukac) jest dobrze. czuje sie jakbym mial wakacje od mojego przyjaciela… ale przeswietlac mnie beda dopiero za poltorej miesiaca to bedzie naprawde wiadomo co i jak.
6 lipca 2010 @ 12:55
czterdziestka
będzie dobrze 🙂
trzymam kciuki mocno!!!
6 lipca 2010 @ 15:46
Herzogin Cecilie
Witaj, czterdziestko 🙂 Trzymaj kciuki mocno!
6 lipca 2010 @ 15:48
RomKal
Tak to czasem niestety jest, że nie mówią Ci (że niby dla Twojego dobra i żebyś się nie denerwowała), a Ty się w związku z tym jeszcze bardziej denerwujesz.
Ale co by tam gadali, lub nie, to jednak chyba robią wszystko w tym kierunku, żeby te Twoje flaki doprowadzić do stanu wyjściowego, w których to staraniach mocno im kibicujemy.
A co do urlopów to trudno mieć do ludzi w końcu pretensje – jak podejrzewam to i sama byś się chętnie wybrała gdyby nie specyficzne okoliczności z ‚flakami’ 😉
6 lipca 2010 @ 17:57
Herzogin Cecilie
Nie mam pretensji o urlopy 🙂
Tylko o to, że w konsekwencji nikt nie ma dla minie czasu. Biurokracja zżera co jej, a ja zostaję z ochłapami. I to jest oburzające :]
Leczyć leczą, tylko że ja się czuję takim kadłubkiem co go traktują trochę mało po ludzku. jakbym miała współczynnik inteligencji 10.
Urlop bardzo chętnie wezmę. Będę próbować jakichś negocjacji, niech się tylko dowiem na czym stoję i jaki mają dla mnie dalszy plan…
6 lipca 2010 @ 17:23
Aniaha
No wlasnie
najpierw chcialoby sie dac w morde
a potem to juz tylko gra wyobrazni
tez trzymam za lapki i kciuki, zeby usg jak najlepsze bylo
6 lipca 2010 @ 17:58
Herzogin Cecilie
Oj, było mi nielekko rano. Potem powoli doszłam do siebie. W końcu rozmyślanie na nic się nie zda, takoż i smętne myśli. Zjadłam dobry obiad mamy, poszłam na spacer, teraz siedzi u mnie mąż, z którym też byłam na spacerze. Jakoś się zbieram.
6 lipca 2010 @ 21:36
madziara
Nie daj się Kobito! Zbyt wielu osobom na Tobie zależy. Nie wiem jak to jest walczyć z nowotworem, ale wiem jak to jest mieć apetyt na życie. Jesteś młodą siksą i masz silny organizm, o charakterze nie wspomnę…czyny, nie słowa tu przemawiają. Wygrywałaś już z z niejedną wichurą! W górę serce i…pośladki 🙂
7 lipca 2010 @ 11:04
Herzogin Cecilie
Nie daję się, póki mnie siłą nie wezmą 😉
6 lipca 2010 @ 22:08
seven
Całkiem niedawno czytałam artykuł o kobiecie – Polce zresztą , której co chwila wyskakiwał jakiś guz. Jeden znikał – inny się pojawiał. Zbierało się tego tyle, że wydawało się, iż przegrywa walkę z nowotworem. Tymczasem Ona pacyfikowała z pomocą medycyny jednego za drugim i…wygrała.
Postaraj się zasnąć 🙂
7 lipca 2010 @ 11:15
Herzogin Cecilie
Zasnęłam. Poprosiłam o tabletę i przespałam noc jak dziecko 😉